JEZUS AZJATA

JEZUS AZJATA

Uroczystość Objawienia Pańskiego – „Trzech Króli”

5 stycznia 2019 roku*

I CZYTANIE: Iz 60,1-6. II CZYTANIE: Ef 3,2-3a.5-6. EWANGELIA: Mt 2,1-12.

Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: „Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon”. Skoro usłyszał to król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: „W Betlejem judzkim, bo tak napisał prorok: A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela”. Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: „Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon”. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do ojczyzny.

Kardynał Luis Antonio Tagle w udzielonym przed dwoma laty obszernym wywiadzie dla włoskiego dziennika „La Repubblica” przypomniał m.in., że „Jezus Chrystus był Azjatą”. Zacytował tym samym św. Jana Pawła II, który mówił o tym wiele lat wcześniej, podczas nadzwyczajnego synodu biskupów w 1998 roku. „Pamiętajcie, że Jezus Chrystus narodził się w Azji i z Azji jego światło rozbłysło po całym świecie. Zapomnieliśmy, że Bliski Wschód to też Wschód. Jezus był z kultury Wschodu, miał wschodni sposób życia i mówienia. Narracja zamiast abstrakcji. Spotkanie z drugim człowiekiem podczas posiłku. Proste słowa, by przekazać głębokie treści” – powiedział Papież Polak. Po tych słowach zapadło milczenie, niemal niedowierzanie.

Uroczystość Objawienia Pańskiego przypomina nam jednak nie tylko o azjatyckim pochodzeniu Jezusa. Ona przede wszystkim zaprasza nas, byśmy starali się coraz bardziej odkrywać Boga, który stał się człowiekiem i wciąż na nowo pragnie nam objawiać prawdę o sobie. Dokonuje tego jednak nie w spektakularny sposób, jak byśmy tego oczekiwali. Wręcz przeciwnie – robi to po cichu, często niemal niedostrzegalnie, w naszej codzienności. Dokładnie tak, jak ujął to w swoich pismach jeden z największych myślicieli XX wieku – Ludwig Wittgenstein: „Najważniejsze dla nas aspekty rzeczy ukrywa przed nami ich prostota i codzienność. (Nie można czegoś zauważyć — bo ma się to stale przed oczami)”.

Może właśnie dlatego tak często nie dostrzegamy objawiającego się nam Boga, mimo iż mamy Go stale przed oczami, ponieważ straciliśmy wrażliwość Mędrców ze Wschodu? Tych Magów czy też Królów, o których misji przypomina nam dzisiaj liturgia Słowa, a o których wspominał również m.in. wenecki kupiec i podróżnik Marco Polo (XIII wiek), notując w swym dzienniku, że odwiedził perskie miasto Saveh, „z którego wyszli trzej Magowie, kiedy się udali, aby pokłon złożyć Jezusowi Chrystusowi”. Patrząc na owych Magów mamy na początku kolejnego roku naszego życia okazję na nowo zainspirować się ich gorliwością w poszukiwaniu Boga.

A może nie dostrzegamy objawiającego się nam Boga, bo stał się nam powszechny, zbyt bliski, zbyt codzienny? Jak w tej historii z Ewangelii Mateusza. Już narodzony w Betlejem, a jeszcze całkiem nie zauważony przez sąsiadów, uczonych w Piśmie, Heroda i całą Jerozolimę. Trzeba było przybycia Mędrców z bardzo daleka. To oni, tam na Wschodzie, w Azji, zauważyli nowe światło i powiedzieli o nim innym. Niewątpliwie również i my potrzebujemy dzisiaj takich ludzi, którzy swoim życiem pomogą nam zauważyć Boga.

Paradoksalnie, by Bóg objawił się w naszym życiu, potrzebny jest dystans, poczucie braku, a nawet doświadczenie bezsensu, może też zwątpienia. To właśnie najczęściej wtedy, gdy tracimy życiową pewność, dostrzegamy obecność Boga. Czasem trzeba mieć też odwagę, by zapytać o Niego. Uczy nas tego historia Mędrców i ich poszukiwanie Nowonarodzonego. W Jerozolimie, gdy stracili z oczu gwiazdę, zaczęli pytać ludzi. Tylko rozmowa z żydowskimi uczonymi w Piśmie pozwoliła wschodnim Magom odnaleźć Betlejem – dom chleba, który z Nieba zstąpił, miejsce Obecności. Macie odwagę pytać o Boga? Macie odwagę o Nim rozmawiać?

„W nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” – odpowiada Paweł filozofom na Areopagu. Bóg jest tu, leży na widoku, na wyciągnięcie ręki, a nawet pod palcami, w dłoni, w sercu, bliższy niż źrenica. Popatrz na swoje życie i poszukaj w nim znaków Bożej obecności. On codziennie subtelnie działa w naszym życiu. Na tyle delikatnie i czule, że mało kiedy to dostrzegamy. Daje światło, układa wydarzenia, pokazuje ludzi, sprawia, że zaczynamy się zastanawiać i myśleć sercem. Bóg, który się nam objawia, uchyla zawsze przed nami rąbek tajemnicy. To niemal zawsze wprawia nas w zakłopotanie, a nawet w niedowierzanie. Nawet bardziej, niż słowa św. Jana Pawła II przypominającego, że Jezus był Azjatą.

* Uroczystość Objawienie Pańskiego w Anglii i Walii obchodzona jest w niedzielę, 5 stycznia.

Nasza witryna używa plików cookies. Dowiedz się więcej:Polityka prywatności